O łączącej nas nici, relacji i przekazywaniu praktyki

Moja praktyka kiełkowała powoli, lecz systematycznie wzniecała wewnętrzny ogień, który tlił się we mnie jeszcze długo po zwinięciu maty. Tak jak płomienie powoli zajmują drewno kawałek po kawałku, tak i ja coraz głębiej osadzałam się w tradycji Ashtanga Yogi, ufając jej mądrości. Bardzo szybko poczułam, że chcę dzielić się nią z innymi.

W tej podróży do nauczania i dzielenia się praktyką nie wydarzyłoby się nic bez obecności nauczycielki jogi, która czułym okiem i bezinteresownie dzieli się swoim doświadczeniem. Otwiera ścieżki, po których sama kiedyś stąpała, a teraz my, jako uczniowie, kroczymy ich śladami. Na naszej drodze mogą pojawić się różni nauczyciele i mistrzowie, którzy pokazują nam rzeczy takimi, jakie są, i dają narzędzia do własnej eksploracji i samodzielnej podróży.

Sam proces zaczyna się bardzo powoli i odzwierciedla samą praktykę, gdy uczymy się oddechu, sekwencji oraz trwania w uważności. Nauka początkowo odbywa się w ciszy – obserwujemy nauczycielkę lub nauczyciela, którzy troszczą się o praktykujących i całą przestrzeń dookoła. Dopiero po pewnym czasie nadchodzi moment na asystowanie, by po długich miesiącach nabrać pewności i rozpocząć samodzielne dzielenie się praktyką z innymi.

Relacja między nauczycielem a uczniem to piękna więź, oparta na wzajemnym zaufaniu, akceptacji, przestrzeni na rozwój, ale również na możliwości kwestionowania pewnych rzeczy, aby czerpać z różnych perspektyw i działać na wspólne dobro społeczności jogi.
Jestem niezmiennie wdzięczna za wszystkie nauczycielki, które pojawiły się na mojej drodze i pozostawiły na niej ślad i które podarowały mi najważniejsze wartości: nadzieję, siłę oraz łagodność.

Kasia